poniedziałek, 22 stycznia 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Był październik.
Pierwszy miesiąc po rozstaniu pamiętam jak koszmar senny. Nienawidziłam każdego dnia, w którym musiałam być sobą, winiłam się za to, co się stało, za złamane serce tamtego chłopca i za moje złamane marzenia. Było kiepsko, chyba gorzej niż powinno.
Pod koniec listopada z Poznania zadzwoniła U.. Poznałyśmy się parę lat wcześniej w schronisku w Tatrach. Obie chciałyśmy zacząć się wspinać i nim połączyły nas dwa końce liny, połączyły nas godziny rozmów o górach. U. dzwoniła z życzeniami świątecznymi. Wyjeżdża na miesiąc do Afryki, nie będzie mogła zadzwonić na gwiazdkę.
Afryka była dostatecznie daleko.
Jadę z tobą, powiedziałam do słuchawki. Cisza po drugiej stronie trwała tylko kilka sekund. Po chwili ustalałyśmy szczegóły wyjazdu.
1 komentarz:
Hej, obawiam sie ze moze nie zagladasz juz tutaj za czesto, ale wlasnie znalazlam twoj opis podrozy po Maroku (fajny o pomocny:) i jestem zainteresowana tym, czy w Todrze mozna wypozyczyc sprzet wspin. Wybieram sie do Maroka w grudniu tego roku na niecale 2 tygodnie, i chetnie zatrzymalabym sie na 2 dni poprobowac drog w Todrze, ale nie chce brac swojego sprzetu (oprocz butow) na tak krotki czas. Ciekawa jestem jak wy rozwiazaliscie kwestie sprzetu. Bede wdzieczna za kontakt na maila cheersbloke@hotmail.com Dzieki!
Prześlij komentarz